niedziela, 1 stycznia 2017

2016

<a href="https://www.bloglovin.com/blog/18414311/?claim=wc5v6s6ahhd">Follow my blog with Bloglovin</a>
 
        2016 już jest za nami! Nareszcie, w końcu, wreszcie. W ostatnie dni zabrał nam Carrie Fisher, a na samym początku odebrał światu David'a Bowie (w między czasie także musieliśmy pożegnać między innymi Alana Rickmana, Prince'a, Muhammad'a Ali'ego, Leonard'a Cohen'a i tak dalej). Nie możemy zapominać o Harambe, Syrii i oczywiście pomarańczce, która jeszcze nie zbudowała muru, wspominałam już o Brexicie? Wydarzyło się dużo, dużo rzeczy niepotrzebnych i teraz siedząc przed komputerem z moim psiakiem na kolanach uświadomiłam sobie jak małe nadzieje żywię w stosunku do roku 2017. Na prawdę, co jeszcze może się stać? O ile nie wybuchnie wojna, albo nie przyleci do nas UFO (to mogłoby być fajne) to będzie to i tak rok lepszy dla naszej piłki zwanej ziemią niż 2016-ty. Podsumowując - jeżeli przeżyliśmy 2016 to przeżyjemy już wszystko - czuję się jak karaluch!

Zdjęcie użytkownika Igor Sawicki.          Ale nie taki zły ten rok był na jaki wygląda! Przynajmniej mnie potraktował z lekką łaskawością! Zacznijmy od stycznia - kiedy to miałam zaszczyt wziąć udział w najcudowniejszej studniówce mojego życia (ale przesada, byłam tylko na jednej, więc tak naprawdę nie wiem czy gdzieś nie było lepszej, każdy lubi to co ma), którą będę wspominała bardzo długo z uśmiechem na ustach. Przepraszam za kradzież korony - to tak na wstępie - i chciałam jeszcze napomknąć, że do dziś śmieję się z tego jak jedna z moich znajomych wyszła na środek parkietu i nie widząc naszego wychowawcy głośno wszystkim zebranym oświadczyła "ale dziś się najebałam" - śmieszy mnie w tym wszystkim najbardziej fakt, że muzyka akurat była ściszona. Dalej mam szeroki uśmiech na twarzy przypominając sobie jak spadła mi podwiązka z nogi i nie byłam w stanie wyplątać się z tej śmiercionośnej pułapki i jak w palarni przemycaliśmy alkohol na salę. Nasza studniówka była dokładnie taką jaką widzi się na filmach - ostatnim, niezręcznym spotkaniem najstarszych klas liceum na wspólnej imprezie, po której wstyd było spojrzeć w oczy nauczycielom widzącym co wyprawiamy.

Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.           Kolejnym sukcesem minionego roku było to, że przeszłam do etapu centralnego olimpiady wiedzy o mediach, na który nie pojechałam z czystego lenistwa, a prócz tego wiedziałam, że nie wiążę swojej przyszłości ze studiami w Polsce, więc udział w dalszych etapach był dla mnie po prostu... bezcelowy i zbyt kosztowny. Znowu brałam udział w olimpiadzie historycznej i znowu na etapie ustnym pokłóciłam się z wykładowcami (ps. jeśli ktoś z was czytających bierze udział w tym roku w olimpiadzie historycznej i przejdzie do etapu ustnego w Gdańsku - pamiętajcie, że wykładowcy, którzy zadają pytania na specjalizacji XIX wieku uwielbiają z listy lektur książkę o wozie Drzymały, nie jest ona długa i nudna, bardzo miło i łatwo się ją czyta a do tego jest w niej wiele ciekawych faktów, do tego ma stu procentową pewność, że wykładowcy jej dokładnie nie czytali, bo o to zawsze wywiązywała się kłótnia podczas moich odpowiedzi, więc moi  drodzy XIX-wieczni, czytajcie Drzymałę, bo o niego zawsze się czep...ytają).

Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.           Byłam też na wywiadzie do uczelni UAL na oddziale LCC, po którym dostałam się na kierunek journalism, ale zrezygnowałam ze względu na wysokie ceny akademików i teraz jestem szczęśliwym studenciakiem na UCA, które w rankingach bije UAL na głowę (przepraszam, miałam moment przechwalania się). A dostanie się na LCC zagwarantowało mi zezwolenie ze strony mojej mamy na wykonanie sobie septum w wakacje - ile ja o ten kolczyk walczyłam! Do tego zrobiłyśmy sobie wspólnie pierwsze tatuaże na przedramieniach co zapoczątkowało moje uzależnienie od tej formy sztuki.

Zdjęcie użytkownika Rafal Stoczyñski.
 Zdałam maturę z  bardzo dobrymi wynikami, choć na egzaminie ustnym z polskiego trafiłam na temat znienawidzony i przez całą moją edukację szkolną nietknięty ani razu - krajobraz wiejski w literaturze XIX wieku. Z bolącym sercem muszę przyznać, że przed końcem roku szkolnego obiecywałam mojej ulubionej pani od polskiego, że przeczytam przed maturą "Chłopów", czego oczywiście nie zrobiłam, bo siedziałam z nosem w historii i bardzo tego żałowałam po przeczytaniu wylosowanego tematu. A, zapomniałabym o tym, że przed maturą zdawałam też egzamin językowy IELTS Academic, a z wyniku także jestem bardzo dumna - ale ze zdjęcia na papierze już nie... Wyglądam jak przestępca.

Zdjęcie użytkownika Rafal Stoczyñski.           Wakacje minęły mi w pierwszej prawdziwej, ale nielegalnej pracy (byłam bez umowy i ze śmieszną stawką, no ale cóż bywa i tak). Byłam kelnerką, która gdy słyszała po raz siódmy danego dnia piosenkę "Pastepomat" śpiewając w głowie "proszę dowiedz się czemu jest mi tutaj aż tak źle" bardzo utożsamiała się z bohaterem tekstu. Były momenty, w których byłam gotowa popełnić samobójstwo łyżeczką. Ludzie przychodzący do tego nadmorskiego przybytku wątpliwych rozkoszy jedzeniowych zachowywali się okropnie, a za odpysknięcie do gościa zabierano nam napiwki, więc musiałam nauczyć się z uśmiechem na twarzy słuchać jak to naleśniki były niedobre, herbata stanęła kołkiem w gardle, a stek był niedogotowany, więc pani nie zapłaci i sama mam wpier..jeść takie ch...niedobre  gów...jedzenie, po czym talerz leciał w moją stronę (umiem po tym aportować niczym pies) a pani nie zapłaci i wychodzi oburzona. Może to jedzenie faktycznie było aż tak złe, a może to panie miały gorszy dzień. Nie wiem, ale czy mnie to obchodzi? Nie.

Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.
                 Potem nastąpił długo wyczekiwany wyjazd na kolejną wojaż - studia w Anglii.Szybko się zaaklimatyzowałam, choć na początku miałam po dziurki w nosie chlejącego towarzystwa w akademiku.  Teraz nie wyobrażam sobie kolejnego roku, kiedy to będziemy musieli wyprowadzić się z akademika na stancje studenckie i zostaniemy wszyscy rozdzieleni. Zakochałam się w studiach i atmosferze na uczelni i choć tęskno mi do kontraktów to... mam jeszcze czas, a kto wie, gdzie zaniosą mnie nogi po skończeniu studiów?

Zdjęcie użytkownika Monika Ewa Piotras.                Rok 2016 był bezlitosny i bardzo dużo nam zabrał, bądź dał czego nie chcieliśmy, ale mimo wszystko... nie był najgorszym rokiem. Patrząc na wszystko czego dokonałam mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jestem z siebie dumna i choć musiałam podjąć wiele trudnych decyzji to nie żałuję. Mam nadzieję, że rok 2017 będzie jeszcze lepszym i pełnym dobrych wrażeń.
               Szczęśliwego Nowego Roku!

1 komentarz:


Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do dalszych działań!!
Zostaw link do swojego bloga - na pewno go odwiedzę :)