sobota, 31 października 2015

Praca na olimpiadę historyczną 2013/14




Droga do nowoczesności Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, wiek XIX.

                           Stany Zjednoczone Ameryki Północnej graniczą od północy z Kanadą, od południa z Meksykiem, Oceanem Spokojnym od zachodu, Oceanem Arktycznym od północnego zachodu oraz Oceanem Atlantyckim od wschodu. Kraj ten został odkryty przez Kolumba w 1492 roku, choć wcześniej także do jego portów dobijało wiele statków Wikingów i wydalonych na Grenlandię Islandczyków. Od XVI wieku trwał wzmożony okres rozwoju cywilizacji oraz osadnictwa. Do dnia 4 lipca 1776 Stanami Zjednoczonymi zarządzali angielscy gubernatorzy. Dzięki zwycięskiej wojnie o niepodległość (1776-1783) koloniści amerykańscy uzyskali niezależność i możliwość decydowania o ustroju swojego państwa. Wraz z 1787rokiem podpisano Konstytucję, co rozpoczęło drogę do nowoczesności Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Kraj ten był wtedy podzielony na rozwijające się rolniczo południe oraz rozwijającą się przemysłowo, handlowo i municypalnie północ. W pogodzeniu tych dwóch różnych części Ameryki Północnej leżał jeden z głównych procesów drogi do nowoczesności. Wyrazem tego po części była wojna secesyjna, która toczyła się w latach 1861-1865. Droga do nowoczesności obejmuje także m.in. rozwój systemu bankowości, produkcji nowych banknotów, reformy szkolnictwa, wprowadzenie ustaw dotyczących alkoholu, zmiany w więzieniach, walkę sufrażystek, pierwszy w historii świata konwent praw kobiet, oraz inne czynniki. W dobie I wojny światowej Stany Zjednoczone należą do potęg politycznych decydujących o losach świata co jest wynikiem zjawisk politycznych, ekonomicznych i społecznych zachodzących w społeczeństwie amerykańskim. Zadaniem tej pracy jest właśnie prześledzenie jakie procesy szczególnie przyczyniły się do nowoczesnego charakteru Stanów.
                                   Droga do nowoczesności Stanów Zjednoczonych ma swój początek już w roku 1773, gdy miejsce miała „Bostońska Herbatka”, czyli zatopienie przez Amerykanów angielskiego transportu herbaty. Od tego czasu napięcie stale rosło. Potyczka pod Lexington z 1775 roku, gdzie oddział angielskich żołnierzy natknął się na lokalny amerykański oddział zbrojny, rozpoczęła amerykańską wojnę o niepodległość. Amerykanie pragnęli walczyć o niepodległość, gdyż rosła ich świadomość narodowa i pragnęli się uniezależnić od Wielkiej Brytanii. Sprzeciwiali się oni nadmiernemu wpływowi Wielkiej Brytanii, nakładaniu nowych podatków, oraz ograniczenia ich samorządu i hamowania rozwoju. 4-go lipca 1776 roku przedstawiciele 13 amerykańskich kolonii podpisali Deklarację Niepodległości, tym samym powołując do życia niepodległe państwo- Stany Zjednoczone Ameryki (United States of America, USA). Deklaracja Niepodległości opierała się na oświeceniowych poglądach na wolność i równość wszystkich ludzi:
                                     „Uważamy za niezbite i oczywiste następujące prawdy: że wszyscy ludzie stworzeni zostali równymi sobie; że Stwórca udzielił im pewnych praw niezbywalnych, w których rzędzie na pierwszym miejscu należy postawić prawo do życia, do wolności i do poszukiwania szczęścia”[1]
Wielka Brytania jednak nie uznała powstania nowego państwa, postanowiła stłumić bunt swoich kolonii. Anglicy postanowili stłumić bunt wojną, gdyż mieli dużą i dobrze wyszkoloną armię. Amerykanie zaś nie mogli pochwalić się tak wielkimi siłami jak Wielka Brytania, na czele jednej z ich armii stanął Jerzy Waszyngton. Choć wydawałoby się, że w tej wojnie amerykanie są skazani na porażkę, wcale jej nie ponieśli. W 1777 roku pod Saratogą angielskie siły zostały zmuszone przez siły amerykańskie do kapitulacji. Gdy król Francji, Ludwik XVI dowiedział się o wielkim sukcesie amerykanów postanowił ich wesprzeć i wypowiedział wojnę Anglii. Amerykańska wojna o niepodległość cieszyła się wielkim poparciem oraz zainteresowaniem w Europie, przyciągała wielu ochotników, którzy byli gotowi poświęcić swe życie, aby pomóc amerykanom. W 1781 roku siły francusko-amerykańskie zmusiły do kapitulacji angielskie siły pod Yorktown. Ich przegrana zwiastowała koniec wojny. W 1783 roku podpisano pokój, na jego mocy Anglia uznawała niepodległość Stanów Zjednoczonych. Mimo wygrania wojny Stany Zjednoczone były bardziej rozbite niż połączone, każdy z 13 stanów rządził się według własnych reguł. Dlatego też w roku 1787 delegaci 12 stanów spotkali się na zjeździe w Filadelfii, tam uchwalili Konstytucję Stanów Zjednoczonych. Dokument ten do dziś określa ustrój mocarstwa. Wojna o niepodległość doprowadziła do prawie całkowitego uniezależnienia się od Wielkiej Brytanii, amerykanie wygrali to, że od tamtego czasu pozostali wolnym państwem.
                               W roku 1803, gdy Stany Zjednoczone kupiły ponad 2 600 000 km2 Luizjany oraz port Nowy Orlean za 15 milionów dolarów. Dzięki temu zakupowi Stany Zjednoczone zyskały urodzajne równiny, góry, lasy oraz system rzek, który w latach 80-tych został sercem Ameryki Północnej. W 1805 roku Jefferson ogłosił neutralność Stanów Zjednoczonych w sporze Wielkiej Brytanii z Francją, co bardzo nie spodobało się Wielkiej Brytanii. Zaczęła ona zaciągać do załóg ludność amerykańską oraz coraz więcej statków Wielkiej Brytanii stacjonowało w portach amerykańskich. Było to wbrew woli Jeffersona, postanowił więc wydać proklamację proszącą Brytyjczyków o opuszczenie portów U.S, Ci jednak nie posłuchali. W 1807 Kongres wydał akt Embargo, który zabraniał handlu zagranicznego. Jednak nie ucierpiała na tym Wielka Brytania, a Stany Zjednoczone. Z tego powodu w 1809 roku Jefferson podpisał akt Non-Intercourse, który zezwalał na handel ze wszystkimi prócz Francji i Wielkiej Brytanii i krajami od nich zależnymi. W 1812 roku Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Stanom Zjednoczonym. Północ i południe było niezadowolone z perspektywy nadchodzącej wojny, przeszkadzało im to w handlu. To w tym momencie Stany Zjednoczone zaczęły uniezależniać się od Wielkiej Brytanii jeszcze bardziej. Wraz ze wzrostem ich niezależności droga do nowoczesności nabierała tempa.
                               Jednak najważniejszym etapem drogi do wolności Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej była wojna secesyjna, która miała miejsce w latach 1861-1865. Była to wojna pomiędzy rozwiniętą gospodarczo Północą (Unią) oraz rozwiniętym rolniczo Południem (Konfederacją). Nazwa „wojna secesyjna” pochodzi od secesji, czyli odłączenia się, stanów skonfederowanych od Unii (Południa od Północy). Początek tej amerykańskiej wojny domowej miał 12 kwietnia 1861 roku, gdy konfederaci ostrzelali Fort Sumter w zatoce Charleston w Karolinie Południowej. Wybuch tej wojny był spowodowany odrębnymi poglądami dotyczącymi między innymi polityki, ekonomii oraz spraw społecznych Północy i Południa. Z czasem różnice te były coraz bardziej widoczne. Gdy w wyborach na prezydenta zwyciężyła partia republikańska, a prezydentem został Abraham Lincoln, którego Południowcy nie lubili ze względu na to, iż był on spostrzegany jako zagrożenie dla niewolnictwa, wybuch konfliktu wisiał na włosku. Główne dochody południa pochodziły z uprawy bawełny, stanowiła ona 57% eksportu USA, dlatego też było bardzo duże zapotrzebowanie na tanią (najlepiej darmową) siłę roboczą (niewolników). Północ była zaś wysoko uprzemysłowiona, wraz ze wzrostem liczby fabryk wzrastała potrzeba na wykwalifikowaną kadrę robotniczą, dlatego też przyjmowano chętnie emigrantów (co wpłynęło na teraźniejszą wielokulturowość Stanów Zjednoczonych). Niestety na południu panowały silne nastroje antyimigranckie, głównie przeciw katolikom, Irlandczykom oraz Żydom. Pogodzenie tych dwóch całkowicie odmiennych części Stanów wydawało się prawie niemożliwe. Na początku roku 1864 wszyscy główni dowódcy zrozumieli, iż tocząca się wojna jest wojną totalną. Niestety wszystkie misternie układane plany szybko legły w gruzach. Nie udawało się zdobyć wyznaczonych punktów, a wojnę powoli wygrywała Północ. Dla Konfederacji oraz Generała Lee wraz z jego armią klęska była oczywista , gdy Sherman maszerował przez Karolinę Południową i Północną, zbliżając się do konfederackich linii obrony w Wirginii. 26 maja 1865 roku skapitulowały siły generała Smitha przez co upadł ostatni ośrodek oporu Konfederacji. Najważniejszym skutkiem wojny secesyjnej było też utrzymanie jedności państwa amerykańskiego i umożliwienie dalszego rozwoju politycznego i ekonomicznego tego państwa. Pomocą w wygraniu tej wojny było wypuszczenie na rynek tzw. „zielonych dolarów”. Lincoln dzięki nim wygrał wojnę i opowiadał o nich jako o największym błogosławieństwie które spadło kiedykolwiek na Amerykę.
                                             Ważnym aspektem w drodze do nowoczesności Stanów Zjednoczonych są także liczne wynalazki z przestrzeni XIX wieku. Cyrus Hall McCornic, wynalazca oraz założyciel spółki McCormick Harvesting Machine Co., która w 1902 stała się częścią International Harvester Company. Cyrus odziedziczył zdolności po swoim ojcu, który przez 28 lat pracował nad konną żniwiarką (przyrząd do koszenia zboża). Swój projekt ofiarował Cyrusowi, który ostateczną wersję żniwiarki przygotował w 18 miesięcy. Opatentowano ją trzy lata po zaprezentowaniu w praktyce, czyli w 1834 roku. Hannibal Goodwin urodzony w 1822 roku, ksiądz z New Jersey. Opatentował on metodę tworzenia giętkiej, przeźroczystej kliszy filmowej z nitrocelulozowej bazy filmowej. Została ona w późniejszym czasie wykorzystana przez Thomasa Edisona w jego kinetoskopie. Thomas Alva Edison, samouk, udoskonalił telefon Bella (przy użyciu cewki indukcyjnej oraz mikrofonu węglowego), w 1877 roku wynalazł fonograf, dwa lata później opatentował żarówkę elektryczną, odkrył także emisję termoelektronową w 1883 roku. To on w 1881-1882 wybudował w Nowym Jorku pierwszą na świecie elektrownię publicznego użytku. Często kwestionowano jego autorstwo niektórych wynalazków. Benjamin Franklin, dobrze znany każdemu, polityk amerykański, drukarz, uczony, filozof, opatentował piorunochron, fotel bujany, okulary dwuogniskowe i organy kieliszkowe, odkrył i opisał Prąd Zatokowy. To ku jego czci nazwano jednostkę ładunku elektrycznego w układzie CGS „franklinem”. On także jako pierwszy pisał, aby stosować czas letni, jednakże nie zaczęto się do tego stosować, gdyż wymowa jego artykułu była bardziej humorystyczna niż naukowa. Samuel Colt najpierw pragnął udoskonalić torpedy, które zostały skonstruowane przez Roberta Fultona, po porażce zapragnął udoskonalić rewolwery. Rok 1830 przyniósł prototyp rewolweru kapiszonowego, który miał otwarty szkielet oraz mechanizm obrotu. Samuel Finley Breese Morse w 1832 roku wykorzystał zjawisko magnetyzmu aby stworzyć telegrafię elektromagnetyczną, w późniejszym czasie zajął się opracowaniem specjalnego układu kodów, który jest nam znany jako alfabet Morse’a. Choć jako pierwszy opatentował telegraf nie był pierwszą osobą, która go stworzyła (pierwszy był francuz Claude Chappe). Elias Howe opatentował w 1846 roku maszynę do szycia. William Morton był zainteresowany problemem bólu podczas różnych zabiegów. Przeprowadzał doświadczenia najpierw z użyciem podtlenku azotu jako środka znieczulającego, jednak wciąż potrzebował mocniejszego środka, który przydałby się w poważnych zabiegach chirurgicznych. Jeden z lekarzy (Charles T. Jackson) zaproponował stosowanie eteru, środek ten, choć znany już wcześniej ze swoich właściwości znieczulających, nie był wykorzystywany przy operacji chirurgicznej. Morton najpierw przeprowadzał doświadczenia na zwierzętach, potem na sobie. 30 września 1846 roku Morton wykonał pierwszy zabieg usunięcia zęba z użyciem eteru. Pacjent stwierdził po przebudzeniu, iż nie odczuwał żadnego bólu. W Ameryce powstała także fabryka samochodów Ford, której twórcą był Henry Ford. W 1896 roku Henry zbudował pierwszy prototyp własnego samochodu, trzy lata później został jednym z współzałożycieli firmy Detroit Automobile Company, która później została przekształcona w Cadillac Motor Company. Henry Ford był zwolennikiem dużej produkcji tanich samochodów. Dopiero w 1903 roku Ford zapoczątkował „Ford Motors Company”. Wiele wielkich wynalazców pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, bez ich wynalazków teraźniejszość nie byłaby taka sama. Brak żarówki, znieczulenia, alfabetu Morsa’e, elektrowni, bez tych oraz wielu innych wynalazków Ameryki Północnej nie żylibyśmy tak, jak żyjemy dziś. Jest to duży krok w nowoczesność dla Stanów Zjednoczonych, a zarazem dla całego świata.
                                                        Warto wspomnieć także o kilku reformach przeprowadzonych w państwie. W 1835 roku władze w Filadelfii oraz Pensylwanii zredukowały czas pracy od „od wschodu do zachodu słońca ” do 10-godzinnego dnia pracy. Nowe, wyznaczone godziny pracy przyjęły się z wielkim zadowoleniem wśród pracowników. Rok 1826 przyniósł Ameryce utworzenie Towarzystwa Promocji Wstrzemięźliwości . Siedem lat później w Filadelfii bostońskie towarzystwo zwołało konwent narodowy na którym została utworzona Amerykańska Unia Wstrzemięźliwości. Unia ta wniosła wniosek o zakazanie wszelkich napojów alkoholowych oraz nalegała aby stanowe legislatury zaprzestały produkcji i sprzedawania alkoholu. Celem redukcji spożywania alkoholu prowadzącej do całkowitego zaniku spożycia tej używki. Dorota Dix prowadziła w Massachusetts walkę o poprawę warunków życia osób psychicznie chorych, które często były trzymane w przytułkach i więzieniach. Gdy jej kampania odniosła sukces w Massachusetts, postanowiła przeprowadzić ją także na południu, gdzie dzięki jej inicjatywie w latach 1845-1852 wybudowano specjalne szpitale dla psychicznie chorych. Ważna jest także walka sufrażystek, która rozpoczęła się już w 1820 roku po wizycie w Ameryce Frances Wright, szkockiej dziennikarki oraz publicystyki, która w ostatniej swojej publikacji promowała prawa kobiet w Stanach Zjednoczonych. Głównymi sufrażystkami z Ameryki były: Cady Stanton, Susan B. Anthony oraz polska imigrantka Ernestine Rose.
                                 Droga do nowoczesności Stanów Zjednoczonych obejmuje wiele aspektów, jednak najważniejszymi z nich jest duży postęp w wynalazczości oraz wojna secesyjna, która doprowadziła (choć po pewnym czasie) do pogodzenia odwiecznie skłóconej Północy i Południa. Dużą rolę w tej drodze odegrali naukowcy oraz politycy, bez których Stany Zjednoczone prawdopodobnie nie reprezentowałyby aż tak wysokiego poziomu rozwoju cywilizacyjnego jakim mogą się szczycić dziś. Pierwsze samochody, znieczulenie, maszyny do szycia, żarówka, to tylko niektóre z wynalazków bez których nie możemy wyobrazić sobie życia w XXI wieku. Walka kobiet o prawa polityczne w Ameryce pomogła dojść do głosu kobietom na całym świecie, a reformy w czasie pracy oraz zmiana warunków życia osób psychicznie chorych także odegrało dużą rolę w tym, aby Ameryka mogła się stać tą Ameryką, którą znamy dziś.




Z tą pracą przeszłam do drugiego etapu olimpiady - wojewódzkiego, praca pisana na drugim etapie dała mi promocję do poziomu ustnego.


Bibliografia:
Wstęp:
Źródła takie jak wymienione w poniższych akapitach.
Akapit1:
“American History A Survey” Volume I: To 1877 Alan Brinkley
http://www.usahistory.info/timeline/constitution.html
[1] http://dydaktykahistorii.uni.lodz.pl/konspekty/slazak/zalacznik_2.pdf
Akapit2:
http://www.history.com/topics/war-of-1812
„An outline of American History” OFFICE OF INTERNATIONAL INFORMATION PROGRAMS UNITED STATES DEPARTMENT OF STATE
“Outline of U.S. History” Bureau of International Information Programs U.S. Department of State
Akapit3:
http://www.history.com/topics/american-history
http://www.history.com/topics/american-civil-war
Kto rządzi Ameryką [Who Rules America] – autorstwa C. K. Howe’a i przedrukowany w pracy Martyrologia Pieniędzy Lincolna [Lincoln Money Martyred] – autorstwa doktora R. E. Searcha)
„An outline of American History” OFFICE OF INTERNATIONAL INFORMATION PROGRAMS UNITED STATES DEPARTMENT OF STATE
“Outline of U.S. History” Bureau of International Information Programs U.S. Department of State
OXFORD “Guide to British and American Culture”
“Conjectures of Order: Intellectual Life and the American South, 1810-1860” Michael O’Brien
http://us-history.com/
http://www.usahistory.info/
http://www.michaeljournal.org/lekja7.htm
Akapit4:
http://www.kapitalizm.republika.pl/wynalazki.html
OXFORD “Guide to British and American Culture”
“Amerykańskie wynalazki” Spignesi Stephen J.
Andrzej Diniejko ENGLISH SPEAKING-COUNTRIES Volume Two “INTRODUCTION TO THE UNITED STATES OF AMERICA”
Akapit5:
http://susanbanthonyhouse.org/her-story/biography.php
http://www.librarycompany.org/women/portraits/wright.htm
http://womenshistory.about.com/od/stantonelizabeth/a/stanton.htm
„An outline of American History” OFFICE OF INTERNATIONAL INFORMATION PROGRAMS UNITED STATES DEPARTMENT OF STATE
“Outline of U.S. History” Bureau of International Information Programs U.S. Department of State
OXFORD “Guide to British and American Culture”

czwartek, 29 października 2015

O Tomaszu Judymie słów kilka.







Tomasz Judym jest głównym bohaterem książki Stefana Żeromskiego pt. „Ludzie Bezdomni”.  Chirurg, absolwent warszawskiego uniwersytetu oraz paryskiej uczelni, syn ubogiego szewca, a co najważniejsze młody idealista próbujący zmienić świat. Z całą pewnością można go porównać do mitologicznych postaci takich jak Prometeusz, Ikar , czy Syzyf.
Młody człowiek o wielkiej wrażliwości chce zmienić otaczającą go rzeczywistość. Wybrał drogę samotnika odrzucając miłość Joanny Podborskiej, czuje potrzebę pomocy najbiedniejszym, uważa, że nie można pogodzić życia prywatnego z tak ważnym celem życiowym jak pomoc najuboższym. Wierny swojemu przekonaniu o słuszności idei walki z krzywdą społeczną nie jest do końca szczęśliwy. Marzą mu się salony, ale ma poczucie niższości, wie, że nie należy do elity społecznej, a biedota, z której się wywodzi, budzi u niego odrazę. Swą samotną walkę o polepszenie życia najbiedniejszych traktuje czasem jako obowiązek, sam nazywa go „przeklętym długiem”, mimo tego widać w tej postaci wrażliwość na krzywdę innych, współczucie którym darzy ciężko pracujących i ubogich. Gdy wrócił z Paryża do Warszawy próbował realizować hasło oświaty dla ludzi, pragnie leczyć, ale także zapobiegać chorobom oraz podnieść poziom higieny w biednych dzielnicach. Marzy o reformach, zmianach, do których stara się przekonać innych warszawskich lekarzy. Przedstawia im swój plan naprawy społeczeństwa, który zakłada pomoc potrzebującym – co zostaje nazwane rewolucyjnymi ideami, które są zbyt śmiałe. Jak Syzyf – włożył wiele pracy w coś, co z góry było skazane na klęskę. Świat nie był gotowy na przyjęcie jego pomysłu, który z odrobiną pomocy miał okazję zostać zrealizowanym.  Młody chirurg wyrzekł się prawdziwej miłości, domu, perspektywy założenia rodziny i szczęśliwego życia, na rzecz walki o poprawę bytu tych, z których się wywodził. Ikar porzucił świat, w którym się wychował dla mrzonki o innym życiu, o którym opowiadał mu jego ojciec, a Tomasz zrezygnował ze stabilnego życia dla walki przynoszącej co dzień nowe trudy. Postawę Tomasza Judyma można nazwać prometejską – poświecił swoje życie osobiste dla prowadzenia walki ze światem o dobro osób trzecich, klasy najniższej, którą nikt się nie przejmował. Poniósł klęskę, nie udało mu się przekonać warszawskich lekarzy do słuszności swej idei. Prócz podobieństwa do bohaterów mitologicznych, widoczny jest też akcent postaci romantycznej. Zbuntowany przeciwko złu, niesprawiedliwości, niezrozumiany, odrzucony, samotny w swojej walce.
Pragnienie Tomasza Judyma, aby zmienić otaczającą go rzeczywistość okazuje się być Syzyfową pracą. Niczym Prometeusz chce pomóc tym, z którymi czuje się szczególnie związany, tak jak Ikar – młody chirurg idealista dokonał wyboru między domem, a marzeniami. Jest wielu ludzi, którzy pragną zmienić świat na lepsze, jednak pojedyncza jednostka nie jest w stanie niczego zrobić bez niczyjej pomocy. Tomasz Judym był jednym z tych, których podziwiamy, ale jesteśmy zbyt wielkimi tchórzami  by dołączyć do ich walki o poprawę bytu innych. Wolimy być anonimowymi pionkami – jest to łatwiejsze od brania udziału w wojnie o lepsze jutro, świat wydający się być utopijnym. Bohater, pozytywista, medyk, samotnik, wrażliwy chłopak, buntownik, romantyk – Tomasz Judym – główna postać lektury szkolnej „Ludzie Bezdomni”.

wtorek, 27 października 2015

Czy wiesz czym jest ODYSEJA UMYSŁu?

               
               Program edukacyjny działający od 1978 roku po raz kolejny miał swój finał światowy w Stanach Zjednoczonych! Celem Odysei Umysłu jest rozwijanie u dzieci, młodzieży oraz dorosłych kreatywnego myślenia i krytycznego patrzenia na rozwiązywany w drużynie problem. Uczestnicy tego programu co roku w grupach analizują różnorodne zadania i szukają twórczego wyjścia z często bardzo trudnej, abstrakcyjnej sytuacji. Podzieleni na grupy wiekowe przez kilka miesięcy przygotowują się drużyny na całym świecie, aby potem wziąć udział w regionalnych, ogólnokrajowych, europejskich a najlepsze grupy w światowych finałach Odysei. 
                 W roku 2013 w międzynarodowym finale wzięło udział 825 drużyn z całego świata, w tym 16 z Polski, 4 z tych drużyn, wszystkie z pomorza, zdobyło medale, a reprezentująca nas szkoła podstawowa z Pogórza została tegorocznymi mistrzami świata Odysei! Uczniowie z Gdyni, Gdańska, Rumii oraz Wejherowa po raz kolejny wiedli prym w tym konkursie oraz wykazali się wielką kreatywnością i abstrakcyjnym myśleniem! Nasi młodzi mistrzowie wybrali sobie wraz z ich trenerem drużyny nie lada problem! Podczas jego realizacji musieli wykonać trzy pojazdy, z których każdy miał być napędzany inaczej, używając innych źródeł energii, miały one pokonać wyznaczone dystanse. Prócz wspaniale skonstruowanych samochodzików grupa ta idealnie poradziła sobie z zadaniem spontanicznym, jest to chyba najtrudniejsza część dla każdego ucznia, nerwy, które towarzyszą młodzieży, dzieciom przez cały czas oczekiwania na wylosowanie karteczki z zadaniem, na którego rozwiązanie dostają zaledwie 2 do trzech minut!
                     Polscy uczniowie od lat konkurują z najlepszymi i najkreatywniejszymi druzynami z Singapuru, Chin, Japonii, Rosji, Brazylii. Zdobywają puchary, medale oraz ordery przyznawane za grę fair-play i za odznaczenie się wyjątkowo dużą dozą kreatywności. Odyseja Umysłu pokazuje gimnazjalistom, licealistom, studentom, że nauka nie kończy się na książkach i notatkach w zeszycie, ale ma o wiele większy zasięg. Abstrakcyjne myślenie i tworzenie czegoś nowego też jest uczeniem się, często nawet ważniejszym niż rozwiązywanie nowych zadan z matematyki, bo w tych czasach niewiele osób w wieku gimnazjalnym lub starszych potrafi wykazać się kreatywnym i spontanicznym działaniem.

wtorek, 20 października 2015

Interpretacja obrazu "Oblicze wojny" Salvadora Dali.




Obraz „Oblicze Wojny” został namalowany w 1940 roku przez Salvadora Dali. Sam tytuł sugeruje nam do jakiego wydarzenia nawiązuje dzieło, dodatkowym potwierdzeniem może być rok jego wykonania. Choć bezpośrednio dotyczy II wojny światowej to jest także niezwykle uniwersalny, gdyż można go przypisać do jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego.
Na pierwszym planie widnieje wielka gnijąca głowa zastygła w wyrazie przerażenia, wychodzą z niej niczym włosy, syczące węże. Usta ma wyschnięte, rozwarte jak do krzyku, a w nich widzimy dwa ostatnie zęby oraz cztery czaszki. W oczach wielkiej twarzy także widzimy cztery czaszki o tak samo przerażonym wyrazie. Wielka głowa jest wysuszona, zmęczona, pomarszczona, zlękniona. Jest symbolem wszystkich tych, którzy żyli w czasach wojny. Pokazuje ich strach, trudności warunków życia (brak zębów i włosów, wychudzona twarz) i podkreśla to, że żyli w ciągłym tańcu ze śmiercią (nawiązanie do Vanitas oraz Dance Macabre – śmierć dosięgała w czasie wojny każdego bez względu na posadę, pochodzenie, wykształcenie). Wielkość głowy na pierwszym planie (nienaturalnie ogromna) wskazuje na ilość ofiar konfliktu oraz na skalę jego zasięgu. Tłem jest pustynia – sucha, jałowa kraina, na której, prócz jednego odcisku dłoni w prawym dolnym rogu, nie ma śladu działalności człowieka. Jest to symbol zniszczeń dokonanych podczas wojny i całkowitego spustoszenia. Pokazuje, że wojna nie znała delikatności i niszczyła wszystko i wszystkich którzy stanęli jej na drodze. Nie brała jeńców, przeciwników od razu zabijała. Obraz jest w ciepłych, brązowych kolorach, które przywodzą mi na myśl ziemię. Może to być odwołanie do tego, że wojny są tak blisko nas jak zwykła ziemia, lub może być to bardziej naukowe widzenie tego, że twarz na obrazie trwa w tym zastygnięciu od tak wielu lat, że jest zmumifikowana, przez co nabrała koloru ciemnego brązu. Obraz S. Dali pokazuje nam straszne skutki wojny, to jak niszczy nas samych, w co nas przeobraża i co po sobie zostawia dookoła nas.
Po pierwszym spojrzeniu na obraz skojarzył mi się on z mitem o Meduzie, który opowiadał historię straszliwej gorgony, która posiadała węże zamiast włosów, a każdy kto na nią spojrzał zastygał w przerażeniu zaklęty w kamień. Tak jak twarz na tym obrazie, przerażona, wyniszczona, zastygła niczym głaz.
Uważam, że obraz Salvadora „Oblicze Wojny” w bardzo dobitny sposób pokazuje skutki każdej wojny, ukazuje wyniszczenie człowieka i spustoszenie naszego otoczenia. Obraz bardzo mi się podoba ze względu na walory artystyczne oraz przekaz.

środa, 14 października 2015

"Sadzonka" , która wygrała ogólnopolski konkurs literacki o Złote Pióro 2015



 


Mam przyjemność być laureatką ogólnopolskiego konkursu o "Złote Pióro" organizowanego przez WCK WAWER - filia Radość. Nie tylko zajęłam pierwsze miejsce w swojej kategorii wiekowej (16-20) za mój esej filozoficzno-moralistyczny, zdobyłam także "Złote Pióro" XIII edycji tego konkursu. Mówiąc prościej - wygrałam wszystko. Niżej przedstawiam wam moją pracę Czuję się bardzo wyróżniona tą nagrodą, wiele ona dla mnie znaczy, szczególnie, że ocenie podlegały moje przemyślenia. 

"Sadzonka"
                        

                                 Czym jest ogród? Kawałkiem ziemi, na której rośnie zielona trawa, miejscem spotkań rodzinnych, magicznie wyglądającym skrawkiem zachowanej natury w otaczającej nas betonowej dżungli? Nie, nie tylko. To człowiek tworzy swój własny ogród, to my kreujemy sami siebie.
                                  Ogrodem jest każdy z nas. Nasz umysł chłonący wiedzę, który rozwija się niczym maleńki pąk róży, by po latach pielęgnacji, podlewania tego magicznego, tajemniczego kwiatu rozwinął się i pokazał w swej majestatycznej, pełnej okazałości. Idea kiełkuje w naszych głowach niczym zielona trawa, strzyżona i nawożona nowymi, wymyślnymi specyfikami, które codziennie odkrywamy. Jesteśmy domem dla motyli hodowanych w naszych brzuchach, schronieniem dla pracowitych pszczół w sercach. Codziennie zajmujemy się zasianymi tulipanami w naszych płucach, których nie ścinamy, choć nie pozwalają nam do końca oddychać jak chcemy. Dłonie ludzkie niczym pniak ukazują historię. Pomarszczone, schorowane, z tatuażem lub wieloma bliznami. Starczy się tylko przyjrzeć, postarać zrozumieć, co kryje się za taflą wody, która próbuje strzec tajemnic dna jak oczy ponoszące klęskę dzień za dniem. Każdy z nas jest niezwykłą częścią ziemi, należymy do niej jak drzewa, winorośle, mech, czy perz. W ogrodzie maluje się drzewa twardniejącym wapniem, by chronić je przed uszkodzeniami, my - przyodziewamy wielką, ciężką, niewygodną skorupę, która zamiast być naszym schronieniem, staje się głazem hamującym wzrost trawy, przygniatającym róże, zabijającym motyle. Potrafimy wyrwać perz ze swych myśli, zasadzić nowy, wpuścić do swej oazy nowego ogrodnika, czasem niewłaściwego, który zamiast pielić złe myśli, unicestwia pszczoły, wyrywa tulipany, odchodzi. Jesteśmy bezbronni, naznaczeni śladami czasu, przeżyciami, pełni wspomnień, które wydają się być niechcianymi muszymi natrętami w naszej głowie. Nie pozwalają nam się skupić, spać, niedopowiedzenia utknęły w naszych gardłach niczym nasiono za bardzo przykryte ziemią. Obojętnie jak silne by było, nie da rady przedostać się przez liczne bruzdy i kamienie. Ludzie są magicznym ogrodem, pełni tajemnic, historii, które można wyczytać z ich oczu tak jak z tafli wody jeziora w pobliskim parku. Niczym kwiaty więdniemy, kwitniemy, rozwijamy się, uginamy pod ciężarem codzienności. Jesteśmy bezbronni, jak ostatni nagietek, niewinni, samotni niczym pustelnik, choć piękny, to sztucznie zasadzony w realiach, które nie są mu całkowicie przyjazne.
                                               Potrafimy podziwiać przyrodę. Kwiaty, krzewy, drzewa, lasy, fascynujemy się ich historią, chronimy je. Dlaczego nie potrafimy tak dbać o człowieka? Mijamy się codziennie na ulicy, zasłonięci naszymi skorupami, które sami sobie narzucamy na barki, tłamsimy się, wysuszamy wodę tkwiącą w oczach każdego z nas i sprawiamy, że jesteśmy jedynie bezkształtną miazgą nieczułą na los drugiego. Nie chcemy poznać jego historii, wejść do jego magicznego ogrodu, zajmujemy się tylko sobą. Potrafimy patrzeć godzinami na bezkres morza, może kiedyś zamiast w wodę - będziemy wpatrzeni bez końca w oczy innego człowieka i zamiast histerycznie chronić jedno drzewo, by mogło nas ocalić przed żarem, ludzie będą zdolni do szukania schronienia w człowieczych ramionach. Otwarci na ogrody natury, jesteśmy zamknięci na ogrody ludzkie, ograniczeni, ślepi, zapatrzeni jedynie w swój skrawek ziemi.





Dokładne wyniki konkursu literackiego organizowanego przez WCK-WAWER znajdziecie tutaj.




środa, 7 października 2015

Obraz mojego pokolenia w mediach społecznościowych


Obraz mojego pokolenia w mediach społecznościowych
July 30, 2015
Monika Ewa

Każdy z nas istnieje w szeroko pojętych mediach społecznościowych, czyli w Internecie. Czasy anonimowości minęły, a droga powrotu do nich zaginęła bez śladu. Prym w posiadaniu największej ilości kont i profili na wszelkiego typu stronach internetowych wiedzie moje pokolenie. Moje pokolenie, czyli kto? Nastolatki - ja, moje koleżanki i koledzy ze szkoły, klasy, Internetu. Choć jesteśmy w tym samym wieku lub dzieli nas zaledwie kilka lat, to bardzo się od siebie różnimy i wyraz tego dajemy na co dzień. To, jacy jesteśmy, kwalifikuje nas do różnych grup, które są wszechobecne, lecz najbardziej zauważalne w mediach społecznościowych, pokazujący nam szczegółowy obraz mojego pokolenia.
Od lat w filmach, książkach, serialach obraz nastolatków jest pokazany jako połączenie różnych grup, mających swoje zasady. Można to porównać do dżungli, w której żerują przedstawiciele gatunków takich jak: drapieżniki, roślinożercy, owady i płazy. W dżungli zwierzęta walczą o przetrwanie, a nastolatkowie w internecie? O coś, co nazywają „fejmem”. Jest to spolszczone zapożyczenie z języka angielskiego, które odnosi się do ilości obserwatorów, polubień i subskrypcji. Podział na grupy zaczyna się od miejsca aktywności internetowej. Z moich obserwacji wynika, że prawie każda osoba ma profil na Facebooku, ale osoby, posiadające własny kanał na YouTubie nie zawsze posiadają profil na Instagramie (i na odwrót), istnieją także bloggerzy, korzystający ze strony Blogspot.com, ćwierkacze – użytkownicy Twittera oraz osoby prowadzące bloga jedynie w formie obrazków na portalu Tumblr. W obrębie każdej grupy istnieją podgrupy, bardzo często żywiące do siebie jawną niechęć.
YouTuberzy, papużki w dżungli Internetu, dużo mówiące, ściągające od siebie pomysły na nowe filmiki, które oprawiają różnymi efektami. Najczęstszą tematyką filmów jest moda, uroda, instruktaże dotyczące prawidłowego wyposażenia torebki, krytyka wszystkiego i wszystkich (najczęściej nagrywane przez osoby bardzo pokrzywdzone przez los tak tragicznym zdarzeniem jak brak funduszy na nową grę bądź doświadczyły makabry w postaci kolejki w sklepie) i tematyka humorystyczna, czyli filmy w zabawny sposób przedstawiające codzienne sytuacje.
Osoby korzystające z instagrama przypominają mi motylki, chwalące się przeobrażeniami z larwy w wysportowaną gimnastyczkę z wciągniętym brzuchem, nowymi kolczykami Chanel czy też kolejną egzotyczną podróżą.
Nie należy zapominać o bloggerach, którzy niczym pawie ogonem chwalą się najpiękniejszymi rzeczami, posiadanymi w swojej kolekcji bądź do sępów patrzących co mogą dostać w zamian za pochlebną recenzję na swoim blogu. Modnisie dumnie prezentują ubrania z najnowszych kolekcji oraz przed chwilą dostany wisiorek z cyrkoniami, który noszą jedynie na wyjścia z innymi bloggerkami na cappuccino bez cukru i gofra bez mąki. Gracze zachwycają nas kolejną grą od firmy EA, a wypieki kucharzy zapierają nam dech w piersiach i powodują, że liżemy ekran komputera.
Za najgłośniejszych w Internecie można uznać ćwierkaczy, użytkowników Twittera - Micronecta scholtzi (najgłośniejsze zwierzę świata w porównaniu do własnego ciała) – ćwierkają (wstawiają posty na Twitterze) o wszystkim, zawsze i wszędzie. Opisują każde wydarzenie (nawet tak błahe jak zjedzenie śniadania). Są często porównywani do osób korzystających z instagrama. Słyszałam nawet, że „instagram to twitter dla tych, którzy nie potrafią czytać”.
Tumblerowicze to internetowe leniwce, chcący mieć bloga, ale niemający ochoty pisać postów. Można wyróżnić tych smutnych, zastanawiających się nad puszczeniem gałęzi i tym samym zakończeniem swojej marnej egzystencji. Umieszczają obrazki, które są pesymistyczne i czarno-białe lub cytaty mające zawsze to samo przesłanie - „życie jest głupie”. Marzyciele przedstawiają wszystkim swoją wizję przyszłości, ich mieszkania, męża, dzieci. Rzuceni rozpamiętują rozstanie z przedszkola i narzekają na brak drugiej połówki. Na koniec warto jest wspomnieć o „przypadkowych wrzucaczach” chcących pochwalić się kreatywnością, podzielić wszystkim i wszystko opowiedzieć – jedynie w formie graficznej.
Najszerszy obraz mojego pokolenia jest zauważalny na portalu Facebook, na którym większość z nas posiada konto. Podział można przeprowadzić, zauważając kilka typów zdjęć profilowych. Autoportret, czyli tzw. „selfie” to zdjęcie wykonane samemu sobie przez samego siebie w odległości od twarzy długości własnej ręki. Często przyozdobione filtrem, aby ukryć niedoskonałości, czasem z ramką, lekko otwartą buzią, wciągniętymi policzkami i oczami otwartymi bardzo, bardzo szeroko. Po wykonaniu wszystkich tych zabiegów taka osoba wygląda jak flaming, który ma jedną nogę w górze, filtrowy różowy kolor, wzmocniony przez spożywanie dużej ilości krewetek i nienaturalnie wielkie oko. Dużo osób ma zdjęcie w lustrze, fotografia incognito, człowiek patyczak, ukryty, ale widoczny. Całą twarz ma zasłoniętą telefonem przez co nie wiemy, kto to tak naprawdę jest. Często spotykane są też zdjęcia z „profesjonalnej” sesji z koleżanką, która na święta dostała lustrzankę. Jest to najczęściej zdjęcie w zbożu, parku, na łące, parkingu, dachu albo plaży, lub z kilku miejsc, wtedy mamy większy wybór i możemy zmieniać zdjęcie profilowe co dwa dni! Jak kameleon, próbując być innym jeszcze bardziej, wtapiając się w tło wielu innych zdjęć, które wyglądają identycznie. Mniejsza liczba osób ustawia na profilowe fotografię zrobioną na spotkaniu ze znajomymi jeszcze przed chwilą wyjęcia telefonów i oglądania nowych postów na portalach plotkarskich, pokazuje jak cudownie się osoba bawi, ile ma przyjaciół, i jaką jest duszą towarzystwa. Zdjęcie z drugą połówką jest najczęściej wstawione przez chęć pochwalenia się nowym związkiem i pokazaniem całemu internetowemu światu, że jest się bardzo szczęśliwym. Najczęściej do takiej fotografii jest także dołączony opis sugerujący, że osoba jest jak bocian – łączy się w parę raz na całe życie, tylko, że jest to już trzeci raz w tym tygodniu.
Internet wyzwala w moim pokoleniu, prócz chęci bycia innym, agresję. Nie w nim miejsca bez niemiłych komentarzy, które są określane jako „hejty”, anonimowych oskarżeń oraz bezpodstawnych ataków na znajomych bądź też przypadkowych ludzi. Niestety wielu nastolatków czuje się w Internecie bezkarnymi co jest przyczyną powszechnego mobbingu, okropnego zachowania oraz anonimowego wyśmiewania wszystkich użytkowników niepasujących danej osobie.
Choć obraz mojego pokolenia w mediach społecznościowych bardzo często nie ukazuje go z dobrej strony, to nie możemy zapominać o tym, że młodzież w Internecie pokazuje, że ma głos. Możemy otwarcie mówić o tym co nas drażni, co byśmy zmienili, bez przeszkód możemy wyrażać się przez zdjęcia, filmiki, blogi. Moja praca miała na celu pokazanie prawdy o moim pokoleniu i tym samym czegoś pięknego o nim - zwyczajności, ludzkości. Każdy z nas ma prawo do szaleństwa, zrobienia sobie dużej ilości zdjęć i zamieszczenia ich na instagramie, napisania postu o niczym, wypłakaniu się na Tumblerze, ćwierkaniu o wszystkim na twitterze i nagrania filmiku o tym, co znajduje się w naszym szkolnym plecaku. Piękne jest to, że nie boimy się wyrażania siebie, żyjemy po to, żeby być i pokazać siebie wszystkim, inspirować, pisać, chwytać każdą chwilę i pokazywać ją innym. Moje pokolenie cieszy się każdą sekundą życia i dlatego chce pokazać tę niezwykłość, która jest ulotna. Z dumą mogę przyznać, że jestem motylkiem walczącym o „lajki”, pawiem chwalącym się nowymi butami, przypadkowym „wrzucaczem” i flamingiem z bolącymi policzkami od wciągania ich. Mimo tak wielu wad mojego pokolenia i toną niedoskonałości w jego obrazie to jestem dumna, że mogę być jego częścią

sobota, 3 października 2015

Jakie okoliczności zmieniają nasze postawy? Kim byłabyś w 1943 roku?

 

„Jedyną rzeczą niezmienną w człowieku jest jego chęć zmieniania [...].” pisał w książce pt. „Ostatnia Runda” Julio Cortazar. Z tego wynika, że człowiek jest istotą o tysiącach twarzy. Zmieniamy się zależnie od swojego samopoczucia, okoliczności lub ludzi, wśród których przebywamy, zmieniamy się dobrowolnie, prócz jednej sytuacji. Wojny. Ona zmienia nas wszystkich. Wyrywa z dotychczasowego życia, każe dorosnąć, zmężnieć, kłamać, zabijać, uciekać, próbuje wyzuć nas z człowieczeństwa i tylko od nas zależy, czy się jej poddamy, czy tak, jak bohaterowie książki Aleksandra Kamińskiego pt. „Kamienie na szaniec”, wciąż pozostaniemy patriotami, dobrymi przyjaciółmi, kochającymi dziećmi i mimo wszystko – ludźmi.
Zośka, Rudy i Alek byli trzema osiemnastoletnimi przyjaciółmi z planami na przyszłość, chęcią poznawania świata, przepełnieni złudnymi wyobrażeniami na jego temat, byli tacy jak każdy z nas. Ciekawi co przyniesie jutrzejszy dzień, pełni nadziei na długie, szczęśliwe życie. Nie mieli jednak szansy na realizację swoich marzeń, gdyż ich spokój został zmącony przez wojnę, która wdarła się bez zaproszenia w ich życie. Tadeusz, Jan i Aleksy byli odważnymi harcerzami działającymi w Szarych Szeregach, brali udział w akcjach Małego Sabotażu, potem zostali wcieleni do Grup Szturmowych, które zajmowały się poważnymi akcjami dywersyjnymi, ale co najważniejsze, byli synami, przyjaciółmi, kochali, śmiali się, płakali, byli tacy jak my. Film o tym samym tytule pokazuje nam dylematy, spory, rozterki moralne i ideowe tych trzech młodych chłopaków. Byli młodzi, jak my, a przecież nikt z nas nie chce spędzić swojej młodości „z głową na karabinie”. Inteligentni absolwencji najlepszego warszawskiego liceum spodziewali się, że wojna wyzwala w ludziach najgorsze instynkty, choć nie potrafi do końca zmienić. Bali się, że będzie ona miała na nich zły wpływ, że zmieni ich podejście do życia, do innych. Mieli nadzieję, że człowiek dobry i prawy, pozostanie nim wbrew okolicznościom. Takimi osobami były Irena Sendler, która uratowała około 2,5 tysiąca dzieci, wyprowadzając je z getta i pomagając ukryć w polskich domach, Wanda Krahelska-Filipowicz oraz Zofia Kossak-Szczucka będące inicjatorkami Komitetu Pomocy Żydom. To one mimo tragicznych wydarzeń i wszechobecnej brutalności zachowały swoje człowieczeństwo i nie bały się przeciwstawić otaczającemu złu. Stawiały mu czoła i służyły pomocą tym, którzy potrzebowali wsparcia.
Jednakże byli też ludzie, w których wojna wyzwoliła brutalność i skierowała ich życie w złą stronę. Taką osobą jest Josef Mengele, zbrodniarz nazistowski, uciekinier, lekarz wykonujący eksperymenty na więźniach obozu Auschwitz-Birkenau, zwany Aniołem Śmierci. Niesławą okryła się Blanka Kaczorowska, pseudonim „Sroka”, agentka Gestapo, która wraz ze swoim mężem i Eugeniuszem Świerczewskim zdekonspirowała wiele struktur podziemnych oraz wydała w czerwcu 1943 roku dowódcę AK Stefana Grota-Roweckiego. Uważam, że losy wyżej wymienionych osób mogły się potoczyć inaczej. Mengele miał szansę na zostanie jednym z najbardziej szanowanych lekarzy, posiadał wielki potencjał, który wykorzystał w zły sposób. Kaczorowska zaś mogła wieść spokojne, długie, szczęśliwe życie wraz ze swoim mężem, jednakże to wojna skłoniła ją do kolaboracji, walczyła o swoje życie, zabierając je innym…
Sytuacja potrafi nas zmienić lub utrwalić w tym, jacy jesteśmy i tak jak pisał Abraham Lincoln – „w wojnie nie ma nic dobrego prócz jej końca”. Choć trudno jest mi powiedzieć, kim byłabym w 1943r., wiem jedno, nie skrzywdziłabym drugiej osoby i starałbym się pomóc potrzebującym. Zapewne zostałabym pielęgniarką opiekującą się rannymi cywilami oraz żołnierzami. Starałabym się nieść pomoc dzieciom i pokazywać im, że nie każdy człowiek jest zły, czasem jedynie ludzie bywają zagubieni, bezradni i posiadają niską samoocenę, że przestali mieć nadzieję, a wraz z nadzieją umieramy my sami. Uczyłabym dzieci polskich modlitw, piosenek, dbałabym o to, aby nie zanikła w ludziach wiara w lepsze jutro, uczyłabym młodszych historii, a starszym przypominałabym, że nie z takich nieszczęść Polacy wychodzili cali i silniejsi. Starałabym się ukazywać im piękno każdego dnia pośród brudu i zła wojennej codzienności, utrzymywałabym polskość w sercach dzieci, uczyłabym je też, jak przeżyć nie zatracając siebie i swoich marzeń. Byłabym człowiekiem, który pomimo strachu i wielu wątpliwości dalej idzie swoją drogą, który trzyma się swoich wartości. Robiłabym wszystko, aby innym żyło się lepiej, wolałabym sama cierpieć, niż patrzeć na cierpienia innych. Nie mogłabym zabić drugiej osoby, nie byłabym z pewnością wielkim człowiekiem, bohaterem opisywanym w książkach, ale byłabym po prostu - człowiekiem, a to już jest bardzo dużo. Co najważniejsze dalej byłabym uczennicą , córką, wnuczką , kuzynką, osobą dobrą, uczynną i pomocną, która stara się odnaleźć ten mały, jasny punkcik w najgorszej sytuacji. Byłabym też przyjaciółką mojego dziadka, który urodził się w 1922 roku. Starałabym się być dla niego oparciem, chciałabym być osobą, z której byłby dumny. W 1943r. starałabym się być kimś, kto mimo że nie znajdzie się na kartkach podręcznika od historii, będzie żył wiecznie w sercach ludzi, ich potomków i przyjaciół, którym pomógł przeżyć i pokazał, że mimo tragedii rozgrywającej się wokoło, każdy z nas może pozwolić sobie na choć trochę szczęścia i normalności.